Przejdź do głównej zawartości

Szokująca prawda o klientach, djach i pracy kelnerki w klubie.

Szokująca prawda o klientach, djach i pracy kelnerki w klubie.

Na jednym z wielu blogów internetowych pojawił się wywiad przeprowadzony z jedną z kelnerek pewnego popularnego klubu, którego nazwa nie została ujawniona, a dla dobra osoby udzielającej wywiadu cały tekst po kilku dniach został usunięty z bloga. . My również nie podajemy imion ani nazwy klubu ale możecie przeczytać jak wygląda praca kelnerki w dzisiejszych czasach:

"GC: Jak Ci minął wczoraj dzień w pracy?

Kelnerka: Szatniarz nam uciekł.

Jeszcze raz. Co?

Uciekł nam koleś, który pracował w szatni. Wziął wypłatę za zeszły miesiąc, powiedział, że musi natychmiast pójść na pocztę załatwić jakąś ważną sprawę i nie wrócił.

Wiesz czemu to zrobił?

Nie mam pojęcia, ale takie sytuacje dość często się zdarzają. Na przykład ostatnio szukaliśmy kelnerek, to dziewczyny albo umawiały się na dzień próbny i nie przychodziły, albo po godzinie mówiły, że idą na fajkę i znikały. Także tacy ludzie-widmo, to nie jest sporadyczna sytuacja.

A poza tym coś się wczoraj działo?

Tak, musiałam wyrzucić dziewczynę obsikującą lożę.

Sorry, ale chyba nie zrozumiałem.

Idę zanieść zamówienie do stolika, a tam taka blachara kuca przy loży i sobie sika. Mówię do niej „przepraszam bardzo, ale tu nie można sikać”, ale nie zareagowała i dalej oddawała mocz, więc musiałam pójść po ochronę. Jak ją wyprowadzali to była bardzo zdziwiona. Tak jakby to było normalne, że sobie sikasz między stolikiem, a kanapą przy innych ludziach.

A często zdarzają się takie sytuacje?

Takie na szczęście dość sporadycznie, ale faktycznie ludzie mają jakiś problem z tym sikaniem. W zeszłym miesiącu na przykład jakiś pijany koleżka zakradł nam się na zaplecze i zaczął sikać przy zmywaku. Jak go zapytałam co on do cholery robi, to mało mnie nie osikał. Poszłam po chłopców z ochrony i też był bardzo zaskoczony o co chodzi i nie rozumiał czemu go wyrzucają z klubu.

Jedna z czytelniczek właśnie pytała jak Ty (jako obsługa) odbierasz takie akcje. Jak ktoś sobie narobi siary w klubie, to lepiej żeby już do niego więcej nie przychodził, czy traktujecie to z przymrużeniem oka?

Wiesz, jak ktoś się po prostu zrzyga w toalecie, to jest okej. Standardowa akcja. Takiej osoby nawet nie pamiętam, bo dzieje się to za często. Ale jak ktoś na przykład zaczyna wymiotować na parkiecie, po czym nie chce z niego zejść i jeszcze rzuca się do ochrony, to może sobie odpuścić następne wizyty, bo i tak nikt go nie wpuści do klubu. Albo tak jak w zeszłym tygodniu – dziewczyna wniosła do klubu swój alkohol (co już na starcie kwalifikowało ją do wywalenia z lokalu), po czym zwymiotowała na siebie, kanapę i stolik. Mówię jej, że jest pijana i żeby stąd wyszła, bo przez nią będę miała godzinę biegania z mopem, a ta mi na to, że to nie ona. Zionie od niej spirytusem, ma nieprzetrawionego kebaba na prawym cycku i wmawia mi, że to nie ona. Szlag cię trafia w takich sytuacjach, ale co masz zrobić? Bierzesz 3 głębokie wdechy i idziesz po ochronę.

To oprócz przyjmowania i wydawania zamówień, przygotowywania napojów i sprzątania po klientach, co jeszcze musisz robić?

Chodzić na przeszpiegi do innych klubów.

Jak to, co to znaczy?

To znaczy, że jak u mnie w klubie jest słabo i nic się nie dzieje, a jest wtorek i powinien być pełen lokal jak w każdy wtorek, to szef mi mówi, żebym poszła na obczajkę. Idę na rynek zobaczyć czy na mieście są w ogóle jacyś ludzie, a potem robię rundkę po innych klubach. Głównie po to, żeby zobaczyć co takiego się dzieje, że u nich są ludzie na imprezie, a u mnie nie. Czy mają urodziny, darmowe drinki dla lasek, czy co.

A o której godzinie jest najwięcej ludzi i się najciężej pracuje?

Ogólnie to jest tak, że jak o 21:00 otwieramy, to na samym początku przyjdzie jakaś para, 2 laski, coś takiego. Około 23:00 zaczynają się schodzić ludzie – jakieś grupki studentów, erazmusy i tak dalej. A zazwyczaj o 1:00 jest nagle uderzenie, taka fala ludzi, że bar jest sparaliżowany i trzeba walczyć, żeby w ogóle przejść z tacą, bo na gwałt wszyscy się schodzą. Potem o 3:00 się przerzedza, a po 4:00 zostają już tylko pojedyncze jednostki, którym nie udało się nic wyrwać i biorą to co zostało.

A widzisz różnicę we frekwencji pod kątem muzyki jaką puszczacie?

U nas jest głównie r’n'b, jak we wszystkich klubach przy rynku, bo większość lasek tylko do tego potrafi tańczyć. A nam zależy na tym, żeby było dużo lasek, bo za nimi przychodzą kolesie, którzy stawiają im alko i zostawiają u nas kasę. Dużo kasy. Próbujemy czasem z inną muzą, ale to jest nieopłacalne. Na przykład taki dubstep. Niby to jest modne, ale blachary nie wiedzą jak do tego tańczyć. A jak blachary nie tańczą, to kolesie nie stawiają im drinków i jest kiepski utarg, przez co taki Borgore, czy Skrillex wypada z playlisty.

Czyli kolesie wydaja więcej hajsu w klubie, niż dziewczyny?

Zdecydowanie więcej. Dziewczyny najczęściej nie płacą za wejście i mają darmowe drinki albo za pół ceny, po to żeby przyszły i ściągały facetów. A z facetów to już można rżnąć jak leci, bo wiadomo, że przyjdą za tym laskami i zostawią furmankę pieniędzy. Także dysproporcje są bardzo duże.

A największy rachunek jaki zrobił jeden klient?

Największego to nie pamiętam, ale w zeszłym tygodniu przeszedł taki chłopak z dwom dziewczynami, kupił 4 szampany po 400 złotych i jakieś piwa. Gość ot tak, bez mrugnięcia okiem wyłożył ponad 1600 złotych, a był w moim wieku.

W sensie student na jeden melanż wyłożył ponad półtora koła?

Student, zawód syn. Tata dał to się bawi. Wczoraj znowu był u nas. Z innymi laskami.

Właśnie, jak jesteśmy przy laskach, to jakie mają większe wzięcie? Trampki i t-shirt, czy szpilki i sukienka?

Te które są bardziej pijane z ukierunkowaniem na „szpilki + sukienka”.

Czyli dziewczyna może być brzydka jak brytyjska pływaczka, ale wystarczy, że się odszpachluje i znietrzeźwi?

Wiadomo, większe wzięcie mają te ładne, ale nieraz widziałam jak totalne pasztety obmacywały się z przystojnymi kolesiami. Alkohol i popęd czynią cuda.

A oprócz całowania i macania zdarzają się jakieś poważniejsze ekscesy damsko-męskie?

Notorycznie. W kiblu standardowo – seks na muszli klozetowej i seks oralny. Równie często palcówki w lożach. Kilka razy byłam też świadkiem jak para stanęła sobie w rogu parkietu (gdzie nie jest tak jasno jak w pozostałych częściach klubu) i pieprzyła się przy pozostałych gościach.

To musicie mieć niezłe warunki sanitarne w tych toaletach.

No właśnie nie najlepsze, ale naszym gościom najwyraźniej to nie przeszkadza.

To jaka pozycja jest najpopularniejsza u was w klubie?

Na salezjankę.

Rozumiem wszystko pod wpływem alkoholu?

Tak. Czasem laski są tak pijane, że nie są w stanie utrzymać równowagi, ale co zrobić z penisem zawsze wiedzą.

Najdziwniejsze miejsce, w którym ktoś zezgonował?

Miejsce może nie jakieś dziwne, ale przypadek tak. Jest 6 rano, zamykamy klub i słyszę jakieś chrapanie. Przeszłam wszystkie loże, nikogo nie ma, to zastanawiam się skąd to może dobiegać, bo było naprawdę głośne. Krążę, szukam i w końcu wydedukowałam, że to z kibla. Dochodzę do kabiny, widzę, że jakieś nogi tam są, to pukam. Pukam, krzyczę, walę, nic. Zero odzewu, tylko to chrapanie. To idę po ochronę. Ochroniarze otworzyli kabinę, a tam ta jedna z tych księżniczek – szpilki + sukienka – siedzi na kiblu obrzygana z majtkami w kostkach i śpi oparta o pojemnik z papierem toaletowym. I chrapie. W zasadzie warczy jak traktor. Mówię „haaalo, pooobuuudka, zaaamykaaamy”, a tam na mnie z mordą, że ją budzę! Gdyby nie ochroniarze i to, że tak śmierdziała, to chyba byśmy się pobiły.

Czyli księżniczki też potrafią przeholować?

I to jak! Żal mi takich dziewczyn, co mają buty droższe niż mój czynsz za mieszkanie i wychodzą z toalety jak wielkie divy, a we włosach mają pieczarki z zapiekanki.

A ty pracujesz po pijaku?

Zawsze się coś chlapnie. Maksymalnie zdarza się, że mam lekki rausz (bo czasem inaczej się nie da), ale nigdy, przenigdy tak żeby rzygać!

Dobra, dajmy spokój z wymiocinami i przejdźmy do ciemnej strefy. Macie układ z dilerami w klubie?

Nie.

No ja, poważnie pytam.

No nie. Nie mamy żadnego układu ani z dilerami, ani z policją.

Okej, nie chcesz powiedzieć to trudno. A haracze z was ściągają?

Też nie.

Ej, umawialiśmy się na szczerą rozmowę, a nie pieprzenie w bambus.

Więc mówię ci mój miły z ręką na sercu, że nikt oprócz ZUSu i Urzędu Skarbowego z nas haraczu nie ściąga.

A wy jako pracownicy robicie jakieś wały?

Na właścicielach, czy na klientach?

Na jednych i drugich.

Na właścicielach nie da rady, bo wszystko jest monitorowane, więc nie ma opcji, że coś sprzedaję bez nabicia na kasę albo wynoszę flaszki do domu. A na klientach? Hmm… czasem jak ktoś jest już tak naszmacony, że totalnie nie ogarnia, to koleżanki nie wydają mu reszty, ale to sporadycznie.

A akcje typu rozwodnione piwo, lejemy 30-stkę zamiast 50-tki i tak dalej?

Piwo w klubie jest niskiej jakości, ale wody nikt do niego nie dolewa, bo nie ma jak. Niech sobie wszyscy wbiją to do głowy. Tak samo w klubie nie ma czegoś takiego jak 50-tka. Jest tylko 40-tka. Tyle lejemy i za tyle się płaci. I wody też nie ma jak do tego dolać, bo jest dozownik. Koniec kropka.

To teraz jak z kasą? Ile taka kelnerka zarabia?

Mamy stawkę godzinową + premia od utargu + napiwki, także z kasą bardzo spoko. Zasadniczo to wychodzę na tym lepiej, niż wielcy absolwenci-po-studiach-magistrzy pracujący w zawodzie.

Dobra, dobra, już tak nie cwaniakuj. Jaki miałaś największy napiwek?

400zł, za to, że poszłam klientowi do sklepu po loda dla jego dziewczyny.

Okej, wymiękłem. To kto zostawia tyle kasy – polscy studenci, zarabiające typy przed 30-stką, czy obcokrajowcy?

Obcokrajowcy to jest pojęcie bardzo względne. Bo typowi angole do nas nie przychodzą, a erazmusi są totalnie bez kasy.

Jak to totalnie bez kasy? Przecież tutaj jest wszystko 4 razy tańsze, niż u nich.

No widzisz, a jak robiliśmy imprezy dla Hiszpanów, to notorycznie nas okradali.

Co robili, przepraszam?

Okradali. Jeden wołał barmana, a drugi kradł butelki z baru albo lał sobie browara z kegi. Parę razy się zdarzyło, że obserwowali personel i jak wszystkie kelnerki były na sali, to wchodzili na zaplecze i stamtąd kradli alkohol. Kiedyś ukradli nawet poduszki z loży i kubeł po wódce. Od tego momentu mam awersję do Hiszpanów.

Jedna z czytelniczek pytała jak dostałaś tę pracę i czy trudno się wkręcić do klubu.

Nie wiem czemu panuje taki mit, że to hermetyczne środowisko. Wczoraj jestem w pracy, podchodzi do mnie jakaś laska i pyta się komu trzeba obciągnąć, żeby tu pracować. Otóż chciałabym uświadomić wszystkich, że nikomu nie trzeba obciągać. Wystarczy przeglądać ogłoszenie na Gumtree i wysyłać CV. Taka była przynajmniej moja droga.

A oferty seksualne od klientów to stała akcja? Często się to zdarza?

Seksu bezpośrednio mi nie oferują. Najczęściej kawę/piwo/spacer, ale kulturalnie rozmawiać i podrywać się boją. Za to zdarza się, że idę po sali i ktoś mnie klepie w tyłek. Myślą chyba, że jak tu pracuję i im przynoszę alkohol to jestem wliczona w cenę. Zwierzęta. I dotyczy to zarówno facetów jak i dziewczyn, bo raz mi jakaś panna włożyła rękę pod bluzkę, jak ścierałam stolik.

Umawiasz się z klientami?

Mówię ci przecież, że to zwierzęta, to z kim ja mam się umawiać?

Z moim czytelnikami.

W sumie nie byłam jeszcze nigdy na randce w ciemno."

zrodlo http://www.wykop.pl/ramka/1347095/praca-w-klubie-blaski-i-cienie/

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Z miłości do zwierząt - przedruk z niekatywnego juz bloga https://3dno.pl/

  Z miłości do zwierząt Wielu z nas kocha zwierzęta. Lubimy je karmić, głaskać, przytulać, a przynajmniej podglądać ich życie przez szybkę akwarium. W tym względzie jesteśmy zoofilami, czyli „kochającymi zwierzęta”. Jest jednak grupa osób, które kochają je w sposób pełniejszy – nie tylko duchowo, ale także cieleśnie. Przyjrzyjmy się przez chwilę ludziom, którzy rozszerzyli znaną maksymę humanistów do „Nic, co ZIEMSKIE, nie jest mi obce”. „Ziemskie”, tak właśnie opisywał swoje zamiłowania jeden z badanych zoofili. W istocie powoływał się on na pewną więź nie tylko ze zwierzętami, ale ogólnie z całym światem. Myślicie, że był on bardzo odosobnionym przypadkiem? Nic z tych rzeczy. Badania wykazują, że do jakiejś formy seksu ze zwierzętami przyznaje się dobre kilka procent społeczeństw zachodnich. Mówiąc obrazowo – idąc codziennie do pracy czy na uczelnię, mijasz zapewne kilka osób, które przynajmniej raz spróbowały zrobić „to” z jednym z naszych „mniejszych braci”, jak ładnie nazy

#Pasta z lasce z tindera

Przebudziwszy się pewnego sobotniego poranka, nie wychodząc jeszcze spod kordły, odpaliłem sobie tindera przeglądałem dziewczyny. niektóre przesuwałem w lewo, inne w prawo. w końcu natrafiłem na taką, która miała tak radiową urodę, że nie mogąc nadziwić się temu jak bardzo jest brzydka, postanowiłem przysunąć telefon bliżej oczu. leżałem na plecach, telefon przysunąłem nad głowę i jeb - telefon spadł mi na twarz, klasyk. podniosłem telefon z twarzy i widzę, że na ekranie pojawiła się inna dziewczyna. wniosek był prosty - podczas upadku nosem musiałem ją przesunąć, pytanie tylko czy w lewo, czy w prawo. mój dylemat został rozwiany, kiedy następnego dnia dostałem powiadomienie, że tinder znalazł dla mnie parę. Sylwia. jak oglądałem jej zdjęcia to dostałem szmerów serca. chciałem ją odparować, ale nie chciałem jej robić przykrości, bo widziałem, że była aktywna. pewnie by sobie pomyślała, że przyjrzałem się jej bliżej i doszedłem do wniosku, że jest paskudna. miałaby rację, ale chciałem b

Dlaczego pandemia wszystkim jest bardzo na rękę.

To mój ostatni wpis w tym roku. Jestem zmęczony tym wszystkim, nie tylko ja pewnie zresztą. Postanowiłem więc zamknąć pewien rozdział i zebrać do kupy ostatnie przemyślenia na temat sprawy wiadomej. Lektura długa, więc nie zdziwię się, jeśli nikomu nie będzie się chciało tego czytać. Jakby co, myśl przewodnia znajduje się w trzecim akapicie i zamieszczonej grafice. Ostatnimi czasy zastanawiałem się nad tym, jak to możliwe, że w ciągu zaledwie dziesięciu miesięcy Ziemia przeistoczyła się w ogólnoświatowe więzienie, w koszmar, z którego nieprędko się wybudzimy, o ile w ogóle jeszcze kiedyś to nastąpi. Co takiego sprawiło, że mniemana pandemia słabo zbadanej choroby zakaźnej, praktycznie niewidocznej w ujęciu umieralności ogólnej, zdemolowała rzeczywistość i przemieliła wszystko na miazgę? Jakie czynniki ukonstytuowały ten proces? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie. O kondycji, funkcjonowaniu i wyglądzie współczesnego świata decyduje pięć ośrodków realnej władzy: międzynarodowy system f